Wędrówka po Ziemi Świętej

Jerozolima.jpgW wyznaczonym dniu pobytu na Cyprze, pojechaliśmy do portu, gdzie czekał na nas prom. Ma on cztery potężne pokłady, a w nich : salę restauracyjną, widowiskowo-kinową, bar, kafejkę, sale gier automatycznych, bilard, pokoje zabaw dla dzieci, sieć sklepów. Jest więc czym się zająć. Jest tu także niezbyt wielki, ale głęboki basen. Gdy tylko wypłynęliśmy na pełne morze, marynarze napełnili zbiornik kryształową, morską wodą. Amatorów kąpieli nie zabrakło. Po kolacji noc w ciasnej kajucie mija powoli i prawie bezsennie. O świcie wyszłam na górny pokład. Wdycham rześkie morskie powietrze i upajam się wschodem słońca i czekam, kiedy dopłyniemy do portu w Hajfie.

Betlejem.jpgWsiadamy do czekającego na nas autokaru, a wraz z nami miła, starsza pani, która będzie naszą przewodniczką po Izraelu. Przedstawiła się : „Mam na imię Marta. Jestem Żydówką urodzoną i wychowaną w Polsce”. Betlejem odebraliśmy jako prowincjonalne miasteczko, zamieszkałe przez Arabów z autonomii Palestyńskiej, utrzymujący się przede wszystkim z handlu. Na straganach kupić można mnóstwo drobiazgów : różańce, krzyżyki, szopki, figurki katolickich świętych itp. Sprzedają także woreczki z ziemią, jak twierdzą - z miejsca narodzin Jezusa. Wymieniliśmy z mężem porozumiewawcze spojrzenia, gdyż dla nas, był to tylko zwykły, pustynny piasek. Niektórzy jednak dawali się nabierać. Nieco dziwiło nas to, że w większości ortodoksyjni muzułmanie wykonują przedmioty kultu religii katolickiej, by później handlować nimi. Ale cóż, najwyraźniej biznes ma swoje prawa. Przejeżdżając przez miasteczko, widzimy zaśmiecone ulice i arabskie dzieci, wyciągające rękę po datki od turystów. Zatrzymujemy się przed ekskluzywnym sklepem z pamiątkami, w którym jest mnóstwo przedmiotów z drewna oliwnego. Wykonano z niego scenki biblijne, przepiękne duże i małe figury, przeróżne szopki, oraz mnóstwo innych drobiazgów. Są tu też piękne, lecz niezwykle drogie wyroby z masy perłowej.

Idziemy do Bazyliki Narodzenia Pańskiego, która jest zarządzana przez Kościół Prawosławny. Miejsce narodzenia Jezusa znajduje się w podziemiach kościoła, zwana „grotą narodzenia”. Tłok jest ogromny. Wszyscy chcą zejść w dół i zobaczyć miejsce, w którym narodził się nasz Zbawiciel. By się tam dostać trzeba pokonać 14 schodów w dół. Prowadzą one do maleńkiego pomieszczenia. Miejsce to wyraźnie kłóci się z wyobrażeniem stajenki, lub górskiej groty, w której narodził się Jezus. Myślałam, że zobaczę coś skromnego -  tak, jak opisano to w Biblii. Tymczasem, zastałam tu marmurowe posadzki, ołtarz, srebrne lampy i ozdoby. Na ścianach wiszą kurdybany, czyli ozdobne skóry. Jednym słowem, przepych i bogactwo. Po zaliczeniu Betlejem, jedziemy do Jerozolimy.

Izrael.jpgIzrael ma dwa ważne symbole narodowe. Jeden to „Gwiazda Dawida”, drugi to „Menora” - świecznik siedmioramienny. Po drodze pani Marta opowiada o historii Izraela i mijanych miejscach. Przez złą gospodarkę zasobami drzew, kraj ten stał się wręcz pustynny. Są tu okresy, gdy brakuje wody. Żydzi importują ją wówczas z jeziora Genezaret, które znajduje się na granicy z Syrią. Mijamy maleńkie wsie, gdzie utworzono tzw. kibuce. Są to tamtejsze kolektywne, rolno - gospodarcze wspólnoty. Ich uprawy zielenieją z daleka. Dużo terenów, jest całkowicie pozbawionych jakiejkolwiek roślinności. Dojeżdżamy do Jerozolimy - „Świętego Miasta”. Pierwsze kroki kierujemy do Bazyliki Grobu Pańskiego. Tutaj, podobno miała być Golgota. Pierwotnie, miejsce to było poza murami miasta. Obecnie, jest to ogromny kościół w mieście, którym zarządzają przedstawiciele aż sześciu wyznań. W środku są dwa interesujące miejsca. W jednym stał podobno krzyż Chrystusa, w drugim był jego grób.

Golgota.jpgDlaczego to nie jest pewne ? Ponieważ w Jerozolimie jest aż 14 miejsc, w których miała być Golgota i kilka innych, gdzie miał być grób Chrystusa. Bazylika Grobu Pańskiego jest na jedenastym miejscu tej listy. Numer jeden to miejsce, gdzie teraz stoi szkoła muzułmańska. Tam zaś, nie mamy czego szukać. Wchodzimy do przedsionka Bazyliki i … nie słyszę ani słów przewodniczki, ani nawet własnych myśli. Panuje tutaj tłok i harmider - większy, niż na wielkim arabskim bazarze. Wszyscy tu krzyczą i nawołują się. Wchodzimy w głąb bazyliki. Jest tu o tyle spokojniej, że słyszymy słowa pani Marty - miejsce to otoczone jest szacunkiem i czcią - zarówno przez Żydów, jak i muzułmanów. Zaczynamy zwiedzanie od końca, to znaczy od grobu Pańskiego. Moje skromne wyobrażenie, całkowicie nie pokryło się z zastaną tu rzeczywistością. W Biblii jest opisane, iż Jezus zmarł na Golgocie, czyli górze straceń. Tu góry nie widać. Jezus został złożony do grobu, wykutego w skale przez Józefa z Arymatei. Tu zaś, same marmury, złoto, srebro, przepych i bogactwo. Miejsce straceń i grób, są obok siebie - na tym samym poziomie i na dodatek w tym samym kościele. Według Biblii Golgota, to miejsce wykonywania wyroków śmierci, a więc okryte hańbą i wstydem. Tutaj jest to miejsce kapiące od srebra i złota. Skojarzyło mi się to z tekstem: Apok. 17/3-6.

Sciana_placzu.jpgChciałam to miejsce przeżyć w sposób szczególny, jednak gwar rozmów i blask przepychu, bijący od sceny ukrzyżowania, całkowicie moje zamiary zniweczyły. Pani Marta prowadzi nas przez część miasta i typowo arabskie targowisko. Jerozolima jest czysta i zadbana. Z góry schodzimy do placu, na którym znajduje się „Ściana płaczu”. Plac ten nosi nazwę Haram asz-Sharif (Czcigodny Dziedziniec). Właśnie on, na znacznie rozleglejszym obszarze, otaczał niegdyś Świątynię Boga Jedynego. Po zburzeniu świątyni przez Rzymian w 70 roku, Żydzi gromadzili się, by ją opłakiwać przy tzw. „Świętej Skale”, postawionej na jej miejscu. Gdy jednak na tej właśnie Skale muzułmanie pobudowali Meczet Omara, zaczęli gromadzić się pod murem dziedzińca Świątyni, by tam modlić się i lamentować. Z tego więc powodu, mur zyskał miano „ściany płaczu”. Żydzi zbierają się tu, przede wszystkim w piątek wieczorem. Wówczas to bowiem, o zachodzie słońca, zaczyna się siódmy dzień tygodnia – nieodwołalny biblijnie szabat, czyli „święta dla Bożego ludu sobota”. „Ściana płaczu” jest nie tyle pozostałością po dawnej świątyni - gdyż ta, zgodnie z przepowiednią Jezusa została doszczętnie zburzona (Ew. Mat. 24/1,2), lecz stanowi resztkę „murów herodiańskich”, które w momencie zburzenia otaczały Świątynię.

Meczet_Omara.jpgCo do Meczetu Omara, to został on wzniesiony dokładnie na miejscu dawnej świątyni. Stało się to z inicjatywy Abd al – Malik Kalifa Ormiańskiego w 691 roku. To szczególnie święte miejsce, jest naturalnym szczytem wzgórza zwanego: Góra Moira. To właśnie tam, Abraham ofiarował Bogu swojego syna Izaaka. Meczet Omara jest bogato zdobiony marmurami, ceramiką perską, oraz kompozycją tekstów Koranu. Podziwiamy go jednak z daleka. Mamy sporo szczęścia, bo Żydzi mają dziś jakieś swoje święto. Przyjechał na nie także ważny rabin z U.S.A. Jesteśmy świadkami uroczystego otwarcia przepięknie zdobionego zwoju Tory. Wzruszyłam się, widząc tych ludzi tak bardzo skupionych na czytaniu, modlitwach i śpiewie. Ściana płaczu podzielona jest na dwie części – męską i dla kobiet. Dzisiaj, ze względu na święto, wszyscy ortodoksyjni Żydzi i ich synowie, począwszy od dziewiątego roku życia wzwyż, ubrani byli na czarno. Nieomal wszyscy mieli przy uszach pejsy i obowiązkowo czarne nakrycia na głowach. Osobliwy to widok. Mojego męża, który chciał się dostać pod ścianę płaczu, również zmuszono do przyodziania papierowej mycki. Dla odmiany, ta była biała. Uczestnicy modłów pod ścianą czynią je tak żarliwie, że aż płaczą. W szczeliny tego muru wciskają kartki ze swoimi modlitewnymi intencjami. Trudno się dziwić Żydom, że opłakują utratę świątyni, na której miejscu postawiono muzułmański meczet.

Meczet Omara, już z daleka pyszni się złotą kopułą, która góruje nad miastem. Jadąc już w kierunku portu, mijamy ogród oliwny z drzewami, które pamiętają czasy Jezusa, oraz cmentarz żydowski. Groby tworzą ścianę schodkową, skierowaną na wschód, zgodnie z żydowskimi wierzeniami. Warto było pojechać do Izraela, odwiedzić miejsca, którymi chodził Jezus, oraz napawać się atmosferą kultury „narodu wybranego”.

 

Renata Olborska

 

 
Polityka Prywatności